Spis treści
Rada Miejska w Jedliczu (pow. krośnieński) liczy 17 radnych. W 2018 roku w wyborach wygrał Komitet „Wspólna Gmina”. Zdobył 9 mandatów radnych, a jego liderka Jolanta Urbanik ponownie została burmistrzem, i to już w I turze.
- Wyborcy dali nam mocny mandat, ale pojawił się rozdźwięk – opowiada Urbanik. - Ja proponowałam kontynuację dotychczasowej polityki, czyli zrównoważonej polityki gminnej i równego traktowania pod kątem inwestycyjnym wszystkich miejscowości tworzących gminę. I między innymi ten element nie uzyskał aprobaty u radnych, przez co doszło do „fuzji” moich przyjaciół z radnymi, którzy mieli swojego kandydata na stanowisko burmistrza i inny pogląd na pracę samorządową. I to wtedy zaczęła sytuacja, która miała mnie zniechęcić do pracy i doprowadzić do zmiany burmistrza.
W październiku 2021 roku w gminie odbyło się nawet w referendum w sprawie odwołania Jolanty Urbanik. Radni nie udzielili jej ani absolutorium, ani votum zaufania, bo mieli zastrzeżenia do sposobu zarządzania gminą i ignorowanie postulatów mieszkańców, rad sołeckich.
W referendum wzięło udział zaledwie 1721 osób, co dało frekwencję 14,03 proc.. Zdecydowana większość opowiedziała się za odwołaniem burmistrz, ale referendum okazało się nieważne, bo zgodnie z prawem wzięło w nim udział mniej niż 3/5 liczby osób, które głosowały w wyborach na burmistrza. Organizacja całego przedsięwzięcia kosztowała gminę prawie 40 tys. zł.
Będzie drugie referendum?
Teraz pojawił się pomysł organizacji drugiego takiego referendum. Burmistrz Jedlicza po raz czwarty z rzędu nie dostała od radnych absolutorium i po raz piąty nie otrzymała też votum zaufania.
Sesja absolutoryjna Rady Miejskiej w Jedliczu trwała dwa dni. We wtorek 27 czerwca została przerwana o godzinie 15, bo pracownicy techniczni urzędu pracują do tej godziny. Sama burmistrz nie uczestniczyła w obradach rady, bo wyjechała do Rzeszowa na podpisanie ważnej umowy o dofinansowaniu ekopracowni szkolnej. - Życzyła nam miłych obrad – mówi nam jeden z radnych. Nazajutrz - 28 czerwca - w drugiej części sesji absolutoryjnej Urbanik również nie uczestniczyła. Z 10 obecnych na sali radnych, wszyscy byli przeciwko burmistrz.
Przewodniczący rady Piotr Woźniak w rozmowie z Nowinami nie chciał komentować zaistniałej sytuacji. – Zbyt dużo zdrowia mnie to kosztuje – stwierdził.
Niektórzy radni, z którymi udało się nam porozmawiać, swoje zastrzeżenia w stosunku do pani burmistrz sprowadzają do jednego: braku współpracy i dobrej woli.
– Mimo składanych przez nas pism i interpelacji, nie wykonuje postanowień rady. Nie zapewnia obsługi technicznej obrad po godzinach pracy urzędu i sesje są przekładane na następny dzień. Tylko burmistrz jest władna określać najważniejsze potrzeby gminy, na co przeznacza wydatki i w jakim terminie. Nasze zdanie się nie liczy, jedynie jej decyzje są słuszne i ważne – słyszymy od radnych, którzy rządzenie gminą określają mianem „caratu”.
Żalą się też, że burmistrz odmawia im oraz komisjom pomocy prawnej. Radni wnioskowali o zatrudnienie radcy prawnego, który byłby wsparciem dla nich m.in. przy rozpatrywaniu skarg, wniosków czy petycji. Prawnik został zatrudniony, ale – według radnych – pomaga burmistrz, a nie radzie.
Burmistrz: Rozwijamy się
W rozmowie z Nowinami Jolanta Urbanik przekonuje, że nie ma racjonalnych ani merytorycznych przesłanek ku temu, by nie udzielić jej absolutorium.
- Najlepiej świadczy o tym fakt, w jakiej kondycji jest gmina, jak się rozwijamy, a także to, jakie mam poparcie wśród mieszkańców – mówi burmistrz i dodaje: - Votum zaufania to instytucja polityczna, ale nie udzielenie absolutorium przy dobrze prowadzonej polityce finansowej i rozwoju, bez podnoszenia podatków, jest dla mnie niezrozumiałe. Ktoś z daleka może pomyśleć, że w naszej gminie dzieje się coś złego. I to właśnie dlatego publicznie nie krytykuję Rady, nie buduję swojej martyrologii.
Jolanta Urbanik przypomina też bardzo znaczącą sytuację sprzed kilku lat, gdy jeszcze przed referendum w 2021 roku radni obniżyli jej wynagrodzenie do ustawowego minimum, przez co zarabiała poniżej 4 tys. zł netto, czyli mniej niż wielu pracowników Urzędu Gminy. - Myśleli, że przez to zrezygnuję. Ale nie odpuściłam i nie straciłam entuzjazmu. Czuję, że mam takie wsparcie, że w następnym roku wygram w I turze – mówi burmistrz.
Jej przeciwnicy zwracają z kolei uwagę na inną kwestię. Otóż sesje Rady w Jedliczu odbywają się w dwóch salach urzędu gminy. Burmistrz z gośćmi i pracownikami zasiada na piętrze, a radni na parterze. Porozumiewają się zdalnie za pomocą nośników obrazu i dźwięku. Ma to to rodzić wiele nieporozumień i nieścisłości w przekazywaniu informacji.
Przewodnicząca Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej w Jedliczu Wenencja Żychowska mówi, że tego, co dzieje się na linii burmistrz – radni, nie można zrozumieć. Jako główną przyczynę wskazuje na brak współpracy z burmistrz. – To jednoosobowe rządzenie. Nie realizuje żadnej decyzji rady, nie wykonała budżetu gminy – podkreśla radna, która jest przewodniczącą zarządu osiedla Borek w Jedliczu, a w kampanii wyborczej była w komitecie Jolanty Urbanik.
Sama burmistrz zdaje się nie przejmować takimi głosami.
- Wkrótce otwieramy w naszej gminie kolejną inwestycję, jaką jest Skatepark – dodaje z uśmiechem.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?