Bieszczadzkie WOPR, które ma swoją siedzibę w Krośnie, jak co roku czuwa nad bezpieczeństwem wypoczywających nad Jeziorem Solińskim. Miniona środa okazała się jednym z najbardziej wymagających dni w tym sezonie, jeśli idzie o działania woprowców na wodzie.
- Wiało mocno praktycznie przez cały dzień. Tak trudnych warunków i tylu interwencji dawno nie mieliśmy - przyznaje Jacek Ukleja, koordynator Bieszczadzkiego WOPR w Bazie Centralnej w Polańczyku.
Siła wiatru wynosiła 5 stopni w skali Beauforta. W porywach dochodziła do 8 stopni.
- Nie każdy żeglarz poradzi sobie z takim szkwałem - mówią ratownicy.
Woprowcy przez cały dzień reagowali na wezwania od osób pływających po Jeziorze Solińskim: łódkami, zagłówkami, rowerkami wodnymi.
- Na środku jeziora powstawały półmetrowe fale. Pływający na rowerkach mieli problemy. Także mniej doświadczeni żeglarze potrzebowali pomocy - relacjonuje Jacek Ukleja.
Kilkanaście interwencji BWOPR
Siedem razy ratownicy wypływali w trybie alarmowym. Były też wypłynięcia techniczne, związane z koniecznością holowania jednostek.
- Niektórzy mieli problemy z płynięciem na żaglach. Więc je zwinęli i dryfowali, spychani przez falę. Pomagaliśmy załodze jachtu, w którym wyczerpały się baterie silnika elektrycznego. Inni „schowali się” przed wiatrem w zatokach i nie mieli jak i opuścić. Wyciągaliśmy jachty naszą "Egidą". Holowaliśmy też pontony. Na szczęście był tylko jeden przypadek przewrócenia się łódki
- opowiada Jacek Ukleja.
Woprowcy ściągnęli też cztery osoby pływające na rowerku wodnym. Wiatr i fala spychały ich w stronę zapory, nie byli w stanie pedałować.
Zgłoszeń dotyczących holowania było dużo. Nie tylko do woprowców. Zajmowała się tym także straż rybacka i policja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?