Do wypadku doszło w środę (24 lutego) ok. godz. 13:30, w rejonie skrzyżowania ulicy Mickiewicza i Bohaterów Westerplatte. Przez oznakowane przejście dla pieszych przechodził starszy mężczyzna, niósł zakupy.
Ul. Bohaterów Westerplatte, w kierunku ul. Powstańców Warszawskich, jechało BMW. Samochód nie zahamował przed pasami. BMW uderzyło w pieszego, odrzucając go. Mężczyzna upadł na jezdnię kilkanaście metrów od przejścia dla pieszych. Auto zatrzymało się jeszcze dalej.
81-latek doznał poważnych obrażeń. Był reanimowany na miejscu. Zmarł w karetce, która wiozła go do szpitala.
Kierowcą BMW był 25-letni krośnianin, Mateusz H. W czwartek, po zapoznaniu się ze wstępną opinią biegłego, prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Przekroczył prędkość
Zdaniem prokuratury – młody kierowca prowadził samochód w sposób niebezpieczny, jechał zbyt szybko.
- Biegły, w oparciu o ślady i uszkodzenia samochodu, wyliczył, że prędkość BMW wynosiła co najmniej 80 kilometrów na godzinę, podczas gdy kierowca nie powinien przekraczać prędkości 50 kilometrów na godzinę. 25-latek nie obserwował należycie przedpola jazdy - mówi Sławomir Merkwa, zastępca prokuratora rejonowego w Krośnie.
W opisie zarzutu jest też mowa o nieprawidłowej technice jazdy. Bezpośrednio przed wypadkiem kierowca miał wprowadzać samochód w poślizgi. Jego jazdę "szlaczkiem" widział jeden ze świadków i przekazał taką informację śledczym.
Mateusz H. podczas przesłuchania przyznał się do potrącenia pieszego. Jednak zaprzecza, by driftował, twierdzi też, że nie jechał tak szybko jak mu się zarzuca.
25-latek wracał tego popołudnia z cmentarza. Był na pogrzebie kolegi, odwiedził też grób bliskiej osoby z rodziny.
- Tłumaczył się, że był rozkojarzony. Twierdził, że zbliżając się do przejścia dla pieszych skoncentrował się na kobiecie, która miała wejść na pasy z drugiej strony. Nie widział mężczyzny, który już wchodził na to przejście - mówi prokurator.
BMW, którym jechał Mateusz H. miało już 20 lat. Biegły stwierdził, że auto nie było sprawne techniczne (nie działały niektóre systemy wspomagające jazdę). - Nie miało to jednak wpływu na przebieg wypadku - zaznacza prokurator.
Opinia biegłego ma charakter wstępny. Szczegółowy przebieg wypadku będzie jeszcze badany przez eksperta, którego powoła prokuratura.
Badanie na komendzie policji wykazało, że kierowca był trzeźwy. W szpitalu została mu pobrana krew do szczegółowych analiz pod kątem zawartości substancji odurzających.
Dziś (26 lutego), na wniosek prokuratury, sąd zastosował dwumiesięczny areszt tymczasowy wobec Mateusza H.
Będą zmiany zasad w noszeniu maseczek?