Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Okręgowy w Krośnie ogłosił wyrok w sprawie wypadku w Milczy. Kierowca i pasażer samochodu skazani na kary pozbawienia wolności

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Sąd Okręgowy w Krośnie wydał wyroki skazujące dla Dawida M. i Piotra B. Sąd uznał ich za winnych, ale nie zabójstwa jak chciała prokuratura, a jedynie nieudzielenia pomocy ciężko rannej kobiecie.

5,5 roku więzienia to łączna kara dla kierowcy, który 5 grudnia 2018 roku śmiertelnie potrącił kobietę na drodze w Milczy. Jego kolega, który był pasażerem samochodu, został skazany na 2 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności.

To łączne kary dla Dawida M. i Piotra B. Ich wymiar jest bliski dolnej granicy kar jakie mogą być orzeczone za przestępstwa, których się dopuścili.

Wyrok zapadł w piątek (4 grudnia) w Sądzie Okręgowym w Krośnie. Sąd przyjął, że mężczyźni, działając wspólnie i w porozumieniu, nie udzielili pomocy Zofii K., mieszkance Milczy. Kobieta jeszcze żyła, gdy odjechali z miejsca zdarzenia.

Prokuratura oskarża o zabojstwo

23-letni Dawid M. i 24-letni Piotr B. na ławie oskarżonych zasiedli z poważnym zarzutem. Prokuratura oskarżyła ich o zabójstwo. Opierając się na opiniach biegłych (medycyny sądowej i do spraw rekonstrukcji wypadków) uznała, że po potrąceniu pieszej młodzi mężczyźni wepchnęli nieprzytomną kobietę do przepustu w rowie, aby nie była widoczna z drogi. Nie wezwali też pomocy. Tym samym pozbawili ją jakichkolwiek szans na przeżycie.

Winni nieudzielenia pomocy

Sąd uznał jednak, że oskarżonym nie można przypisać zbrodni zabójstwa. Skazał obu oskarżonych z innego paragrafu kodeksu karnego, w którym jest mowa o nieudzieleniu pomocy osobie, znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za to wymierzył im kary 2 lat więzienia.

Obaj mężczyźni mieli też dodatkowe zarzuty. Dawid M., który kierował oplem corsą – spowodowania wypadku drogowego i ucieczki z miejsca zdarzenia. Jego kolega – zacierania śladów.

Sąd uznał w obu przypadkach ich winę. Dodatkowo przyjął, że Dawid M. kierował w stanie po użyciu alkoholu. Za to wymierzył mu karę 5 lat więzienia.

Piotrowi B., który po wypadku wycierał z karoserii samochodu ślady, a potem usunął z telefonu komórkowego wiadomości tekstowe, które w nocy z 5 na 6 grudnia wymieniali z Dawidem M., wymierzył za te czyny karę 1 roku więzienia.

Uzasadnienie wyroku

Dlaczego sąd w taki a nie inny sposób ocenił materiał dowodowy, uznając, że nie można mówić o zabójstwie?

Jak tłumaczył sędzia Janusz Szarek – prokuratura zarzut oparła na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że mało prawdopodobne jest, by ułożenie ciała w przepuście mogło być wynikiem uderzenia przez samochód albo "wczołgania się" rannej. Przepust był wąski, ciało tkwiło w nim do połowy. Mężczyzna, które je odkrył następnego dnia rano, widział jedynie nogi. Jednak podczas rozprawy biegły przyznał, że nie można całkowicie wykluczyć, że takie położenie ciała mogło być spowodowane odrzuceniem po potrąceniu przez samochód.

- Dodatkowo przeprowadzone przez sąd dowody wskazały, że nie było śladów wskazujących kontakt miedzy oskarżonymi a Zofią K., podczas przeciągania ciała, nie było też krwi w rowie przed przepustem - mówił sędzia Janusz Szarek.

Zdaniem sądu, siła uderzenia sprawiła, że kobieta wpadła do przepustu.

- To, co jest znikomo prawdopodobne, mogło się faktycznie wydarzyć - podsumował sąd.

Sąd dał wiarę kierowcy i pasażerowi, którzy przez cały czas zaprzeczali, by wepchnęli kobietę do przepustu. Zdaniem sądu jednak obaj mieli świadomość, że mogli kogoś potrącić. Upewnili się o tym, gdy zatrzymali się w ustronnym miejscu i zauważyli uszkodzenia samochodu.

Jak doszło do wypadku?

Według sądu do wypadku doszło w chwili, gdy kierowcę opla corsy oślepiły światła jadącego z przeciwka auta i "odbił" w prawo. Zofia K., która chwilę wcześniej wysiadła z autobusu, szła poboczem, po nieprawidłowej stronie drogi. Opel uderzył w nią od tylu. Na taki przebieg zdarzenia wskazywał m.in. zapis z monitoringu z pobliskiego sklepu.

Młodzi mężczyźni odjechali, ale potem wrócili żeby sprawdzić co się stało. Nie zauważyli rannej w rowie, ani też oderwanego od auta lusterka, które zostało na miejscu zdarzenia. Nie szukali dokładnie, bo bali się, że ktoś ich zobaczy. Umówili się, że nikomu nic nie powiedzą.

Wyrok jest nieprawomocny. Nie godzą się z nim najbliżsi Zofii K. Ich pełnomocnik już zapowiedział apelację.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krosno.naszemiasto.pl Nasze Miasto