Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcja przed siedzibą RDLP w Krośnie. "Nie oddamy Bieszczad piłom!" [ZDJĘCIA]

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Pismo w sprawie ochrony karpackich lasów złożyli przedstawiciele Inicjatywy Dzikie Karpaty i Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Podobne akcje miały miejsce w kilkunastu miastach w całej Polsce.

Nie była to pierwsza akcja Inicjatywy Dzikie Karpaty, której aktywiści protestują przeciwko temu, jak Lasy Państwowe traktują lasy Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego. Uważają, że nie są one odpowiednio chronione i niszczone przez masowe wyręby. Jak twierdzą – leśnicy pozostają głusi na apele o ograniczenie wycinki.

Akcja pod hasłem "Nie oddamy Bieszczad piłom!" zorganizowana 29 września, miała przypomnieć o konieczności ochrony Puszczy Karpackiej (tak ekolodzy określają górski las w tej części Polski). Pikiety odbyły się przed siedzibami Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w całej Polsce.

Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, organizacji popierającej działania Inicjatywy Dzikie Karpaty zaznaczył, że akcja w Krośnie nie ma charakteru protestu. - Jesteśmy tu po to, by wspólnie z naszymi kolegami złożyć pismo, przypominające o kilku naszych postulatach, dotyczących starodrzewi karpackich.

Ekologom chodzi o wstrzymanie ich wycinki. - Przede wszystkim o wstrzymanie prac w kilku projektowanych rezerwatach na terenie Nadleśnictw Stuposiany, Lutowiska i Cisna - precyzuje Antoni Kostka.

- Nie chcemy wstrzymać pozyskania drewna, jesteśmy za tym by chronić cenne drzewostany. To są lasy, które nie zostały zasadzone przez leśników z Lasów Państwowych. To są lasy stare - mówi Antoni Kostka.

Jego zdaniem konflikt między leśnikami a protestującymi w obronie Puszczy Karpackiej mogłoby rozwiązać utworzenie Turnickiego Parku Narodowego, ale to jest nierealne w obecnych warunkach prawnych.

- Złożyliśmy jako fundacja wniosek o utworzenie kilku rezerwatów, m.in. "Reliktowej Puszczy Karpackiej". To na początek jest do zrobienia, nie wymaga zmian w prawie, taką decyzję Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska może podjąć w ciągu jednego dnia. Formalnie bez niczyjej zgody, ale wszyscy wiemy, że tu, na Podkarpaciu, ostatnie słowo mają leśnicy - uważa Antoni Kostka.

Przedstawiciel fundacji tłumaczył, dlaczego protesty dotyczące Bieszczadów odbywają się we wtorek w całej Polsce. - Chcieliśmy pokazać, ze ruch w obronie Puszczy Karpackiej to nie jest garstka wichrzycieli, bo tak się nas traktuje, ale że nasze postulaty popiera przynajmniej tysiąc osób, które dziś protestują, od Olsztyna po Wrocław. To kilkanaście różnych organizacji.

Złożyli petycję

Na ręce dyrektor RDLP w Krośnie, Grażyny Zagrobelnej, zostało złożone oficjalne pismo, w którym strona społeczna domaga się:

  • Natychmiastowego wstrzymania cięć na terenie projektowanych rezerwatów przyrody w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Ma to na celu zabezpieczenie najcenniejszych fragmentów Puszczy Karpackiej, do czasu wypracowania nowego modelu zarządzania tym terenem.
  • Przystąpienia do dialogu z przedstawicielami organizacji pozarządowych, świata nauki, władz samorządowych i państwowych. Jego celem ma być znalezienie takiego modelu zarządzania Puszczą Karpacką, który pozwoli na połączenie produkcji drewna z potrzebami społecznymi i przyrodniczymi.

Czy to było zgromadzenie?

Przed budynkiem RDLP równocześnie z uczestnikami akcji (przyszło ponad 20 osób) pojawili się policjanci. W czasie, gdy delegacja z listem udała się do dyrekcji, spisali osoby stojące na chodniku z transparentami.

- Będziemy sprawdzać, czy nie doszło no naruszenia przepisów - tłumaczył jeden z funkcjonariuszy. Przypomniał też, że podczas wcześniejszej pikiety przed RDLP doszło do naruszenia porządku.

Jak argumentowali mundurowi – zgromadzenie w Krośnie nie zostało zgłoszone a obecnie obowiązujące prawo nie pozwala na organizowanie zgromadzeń spontanicznych. Policjanci zwrócili się do obecnych o rozejście się. Prośba została wysłuchana bez sprzeciwu.

Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w nawiązaniu do akcji przesłał mediom bardzo obszerne stanowisko.

- Dziś zagrożona nie jest ani Puszcza Karpacka, nieistniejąca od wieków jako konkretny byt, ani lasy bieszczadzkie, ani lasy na obszarze "projektowanego Turnickiego Parku Narodowego" - napisał. Zapewnił, że praca leśników opiera się na możliwie najlepszym godzeniu funkcji przyrodniczych, społecznych i gospodarczych w zarządzaniu lasami a te są obecnie w bardzo dobrej kondycji.

Przekonywał, że wiele zarzutów wobec leśników jest niesłusznych.

- Jesteśmy za otwartym dialogiem nt. ochrony i zarządzania lasami karpackimi, z udziałem wszystkich zainteresowanych. Punktem wyjścia musi być jednak poszanowanie każdej strony i podstawowych faktów - dodaje rzecznik RDLP w Krośnie.


ZOBACZ TEŻ: Harwester pracujący w Nadleśnictwie Krasiczyn. Nagranie społeczników z Inicjatywy Dzikie Karpaty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krosno.naszemiasto.pl Nasze Miasto