Członkowie Grupy Spadochronowej Reaktor24 regularnie odbywają skoki na lotnisku w Krośnie. A tylko raz w roku organizują spektakularny pokaz w Polańczyku. Wyskakują z samolotu nad Jeziorem Solińskim i lądują w jego wodach.
- W pełni lata mamy dużą widownię, więc to okazja do promowania tego pięknego sportu i naszej organizacji. A dla skoczków – nie ukrywam – to także dawka adrenaliny. Bo lot w tak pięknych okolicznościach przyrody dostarcza niezwykłych wrażeń a i samo lądowanie „z zanurzeniem” wiąże się z dodatkowymi emocjami - przyznaje Piotr Przybyła, szef grupy Reaktor24.
Jak mówi, on sam już jako 18-latek miał okazję wykonywać pierwsze skoki do Jeziora Solińskiego. Spodobało mu się. Innym skoczkom także, stąd wzięła się inicjatywa organizowania cyklicznych pokazów, która ma już wieloletnią tradycję.
- Najpierw robiliśmy to pod egidą Aeroklubu Podkarpackiego, a potem jako Grupa Spadochronowa Reaktor24. W tym roku to już 9. czy nawet 10. edycja tego wydarzenia. Mieliśmy jedynie przerwę w okresie pandemii - mówi Piotr Przybyła.
Samolot An-2 ze spadochroniarzami wystartował z krośnieńskiego lotniska i po kilkudziesięciu minutach był już nad Jeziorem Solińskim. Skoczkowie skakali w dwóch turach, po 12 osób. Mogli ich podziwiać wypoczywający na plażach nas zalewem i spacerujący po zaporze. Lądowali w wodzie pomiędzy Wyspą Okresową a Cyplem w Polańczyku.
- Te skoki mają swoją specyfikę. Na co dzień korzystamy z dwóch żywiołów, ziemi i powietrza. W tym przypadku wchodzi jeszcze trzeci – woda. Lądowanie w takich warunkach to lekki stres - mówi szef Reaktora24.
Inny niż zwykle jest też ubiór skoczków.
- Zamiast kombinezonów są kąpielówki. I obowiązkowo nadmuchiwana kamizelka ratunkowa, która pomaga w utrzymaniu się w wodzie - opowiada Piotr Przybyła.
Jak co roku w "wyławianiu spadochroniarzy", którzy oddawali skoki do jeziora, wzięli udział ratownicy Bieszczadzkiego WOPR, przy współpracy ze strażakami i policją. Wszyscy skoczkowie zostali bezpiecznie podjęci z wody na łodzie ratunkowe. Lądowania były sprawne, nikt nie zaplątał się w linki.
- Przed skokami wszyscy zostali odpowiednio przeszkoleni. Ci, którzy lecą tutaj pierwszy raz dostają szczegółowe instrukcje - zapewnia Piotr Przybyła.
Skoczkowie kręcą filmy, dokumentujące loty nad zalewem.
- Gdy je później pokazujemy, budzą zachwyt. Wiele osób porównuje widoki z Chorwacją i dziwi się, że tak tu pięknie - mówi szef grupy.
Spadochroniarze nad Jeziorem Solińskim skaczą z wysokości 1200-1500 metrów. Wolne spadanie to 5-10 sekund, potem są jeszcze około trzy minuty lotu ze spadochronem. Niektórzy, ci bardziej zaawansowani, kręcą widowiskowe spirale.
- W wydarzeniu uczestniczyli nie tylko skoczkowie z Podkarpacia. Mieliśmy gości z innych regionów. Między innymi kolegów z Warszawy. Pierwszy raz mieli okazję skakać nad Jeziorem Solińskim i byli w euforii - uśmiecha się Piotr Przybyła.
Zobaczcie zdjęcia z wydarzenia zorganizowanego przez Grupę Spadochronową Reaktor24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?