Kiedy tylko dowiedziałem się, że historyczny zespół pałacowo-parkowy może zostać sprzedany zacząłem przeczesywać źródła na temat jego historii. Znajduje się na terenie dzisiejszych Bielan przy ulicy Muzealnej. W "Encyklopedii Warszawy" informacje o nim znajdziemy pod hasłem "Młociny". Nieprzypadkowo, bo mazwa, która dziś kojarzy nam się głównie ze stacją metra i węzłem przesiadkowym w XVIII wieku była podwarszawską wsią. Ok. 1750 roku stała się własnością Heinricha Brühla - ministra króla Polski Augusta III Sasa. Tak, tak, tego samego, który był właścicielem pałacu zniszczonego w 1944 roku z Pałacem Saskim. To on wybudował pałac i utworzył park na terenie Młocin.
W rejestrze zabytków znajdziemy łącznie sześć obiektów w ramach tego terenu:
- pałac,
- park,
- dwie oficyny,
- domek dozorcy,
- bramę wjazdową.
W budynku możemy znaleźć datę 1758 (zapisana cyframi rzymskimi MDCCXLVIII) prawdopodobnie był to rok przejęcia przez rodzinę ministra Młocin w dzierżawę. Pod koniec XVIII wieku Brühl sprzedaje swoją letnią rezydencję Starzeńskim. Zostaje uszkodzona w trakcie insurekcji kościuszkowskiej. W XIX wieku trafia w ręce Stanisława Rotwanda. Pod koniec XIX wieku pałac zostaje przebudowany w stylu neorenesansowym.
Nacjonalizacja i prywatyzacja
Budynek uległ także zniszczeniom podczas II wojny światowej. Ostatecznie w latach 40. XX wieku, zaraz po zakończeniu wojny, odbudowany przez władze na siedzibę Muzeum Etnograficznego lub magazynów muzeum. O tym, że władza ludowa nie na wszystko miała środki, a zabytki w tych czasach często niszczały chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Po 1989 roku odnajdują się spadkobiercy, którzy odzyskują zespół pałacowo-parkowy. Tyle tylko, że nie bardzo piękna perła architektoniczna na tym zyskuje.
Jak podaje "Gazeta Stołeczna" od spadkobierców teren kupił Sławomir Tomaszewski. chciał wyremontować posiadłość, natomiast w parku chciał postawić osiedle apartamentowców. Budynek oraz park znajdują się w rejestrze zabytków, dlatego plany Tomaszewskiego wymagały uzyskania zgody od wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ten w 2006 r. wydał zgodę, mimo sprzeciwu biura Naczelnego Architekta Miasta, za co stracił swoje stanowisko. Tomaszewski zaś porzucił swoje plany i postanowił pozbyć się nieruchomości.
Czy ktoś uratuje pałac zanim się zawali?
Później nie było lepiej. Kolejny właściciel oferował remont, ale chciał podwyższyć pałac. Znowu zgodził się konserwator, a weto postawiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zatem teraz i on chce sprzedaż posiadłość. Dziś teren jest ogrodzony, bardzo starym i zniszczonym płotem, ale do pałacu nie sposób podejść. Jednak nawet na zdjęciach z ogłoszenia, że pałac jest na sprzedaż, widać jego kiepski stan techniczny. Pomimo to obecny właściciel tłumaczy "Stołecznej", że budynek jest: - zabezpieczony, suchy i kontrolowany co pół roku przez konserwatora, który wydaje wtedy zalecenia.
Na końcu ogłoszenia przeczytamy z kolei "Ma zostać przekształcony w prywatną rezydencję". Szczerze mówiąc chyba trochę szkoda, że to miejsce ma takiego pecha, a potencjalny nowy właściciel może już nie otworzyć go dla lokalnej społeczności. Tymczasem takich zabytków w Warszawie mamy coraz mniej, niektórzy porównują rezydencją z parkiem nawet do Wilanowa. Na pewno ma potencjał na lokalne centrum spotkań i rekreacji. Pozostaje życzyć zabytkowi w końcu więcej szczęścia.
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?